Przeczytałem wątek dotyczący Twojego brata i chyba mam pomysł jak możesz mu pomóc. Jeśli rzeczywiście jest tak, że udało mu się uniknąć chemii to bardzo dobrze. Raczej nie musi się w związku z tym martwić o płodność. Ja nawet po chemii miałem powiększone węzły zaotrzewnowe i lekarze zastanawiali się nad ich usuwaniem co generalnie nie było zbyt przyjemną perspektywą, ale znajoma moich rodziców, która jest hematologiem powiedziała stanowcze nie i stwierdziła, że takie węzły to się tylko obserwuje i w związku z tym Centrum Onkologii musiało ustąpić. Jak widać po 6 latach żyję i nie mam żadnych nawrotów, więc nie ma co się martwić na zapas.
Po drugie polecam kupić książkę dr Richard Beliveau "Dieta w walce z rakiem". Dr Beliveau bardzo przystępnie tłumaczy w niej co to jest nowotwór i jak odpowiednim stylem życia można zmniejszyć ryzyko zachorowania na niego. Opisuje także jak konkretne pokarmy wpływają na organizm i jakie są ich właściwości biochemiczne (tak, warzywa to też "chemia" tyle, że naturalna). Myślę, że skupienie się na diecie odciągnie Twojego brata od myślenia o nowotworze i zamartwiania się nad jego powrotem, a poza tym pozwoli mu odzyskać poczucie kontroli nad swoim życiem, bo na dietę w końcu ma wpływ. Wierz mi, dla faceta nie ma nic gorszego niż bezradność i poczucie zależności od czegoś na co nie ma się wpływu.
Po trzecie, piszesz, że Twój brat jest sportowcem. Może więc warto podsunąć mu "idola", który ma podobną historię? Podobną sytuację przeżył Eric Shanteau, amerykański pływak, który o nowotworze dowiedział się tuż przed Igrzyskami w Pekinie. Lekarze pilnie go obserwowali, ale pozwolili mu wystartować i przeprowadzili operację dopiero po powrocie z zawodów. Nowotwór by w na tyle wczesnej fazie, że Eric nie potrzebował chemioterapii i skończyło się na obserwacji. Miał wtedy 24 lata, więc przypadek bardzo podobny do Twojego brata.
http://edition.cnn.com/2008/HEALTH/cond ... index.html