Historia mojej choroby jest trochę długa. Wiem, że to nie jest forum dotyczące chorób hormonalnych, ale w wielkim skrócie: Rok temu poszedłem do endokrynologa z powodu ginekomastii. Zrobione zostały mi badania hormonalne w których wyszło, że mam wysoką prolaktynę oraz niski testosteron (prolatyna 32,86 ng/ml(2,64-13,13), testosteron 1,69 ng/ml(2,27-10,30))). Miałem zrobione MRI przysadki i wyszło że mam tam małego guza - biorę aktualnie Dostinex. Poziom prolaktyny wrócił do normy, jednak testosteron był nadal niski. Dostałem skierowanie na USG jąder w którym wyszło, że mam guza - opis USG
W prawym jądrze zmiana normoechogenna, nieco niejednorodna, wymiar 20x19x14mm. W p-dopplerze zmiana unaczyniona, szczególnie bogato na obwodzie.
Najądrza bez zmian.
Ilość płynu międzyosłonkowego w normie.
Nie ma cech żylaków powrózków nasiennych.
W pachwinach nie widać istotni powiększonych i patologicznych węzłów chłonnych.
Zrobione zostały markery:
AFP - 1.3 ng/ml
bHCG - 0.1 mIU/ml
Dodatkowo miałem robione kilkukrotnie badanie nasienia oraz cykliczne badania poziomu testosteronu. Po 4 miesiącach ponownie miałem zrobione USG jądra - opis oraz wielkość guza praktycznie identyczna z poprzednim.
Endokrynolog powiedział, że aby podnieść mi poziom testosteronu należy wcześniej usunąć zmianę w jądrze. Zostałem umówiony na usuniecie jądra 27.02.
Ogólnie czekanie kilka miesięcy na zabiegi oraz ciągłe życie w niewiedzy może dobijać.
Czym może być ten guz?