Witam,
moja historia zaczęła się we wrześniu 2017 roku. Nagle zauważyłem że moje lewe jądro całe stwardniało i powiększyło swoją objętość. Nic nie myśląc udąłem się do lekarzy, zanim się udąło gdzies dostać nawet prywatnie troche czasu minęło i tak pod koniec wrzesnia trafiłem do prywatnego urologa. Czekając na wizytę u niego miałem napady bóli, jądra krocza etc. Idąc do niego zrobiłem badanie krwi i oto wyniki: AFP 1,5 czyli w normie, betaHCG 11,5 LDH 330. Lekarz mnie przyjął zlecił zrobił szybkie badanie stwierdził jądro do usunięcia. Wynik USG lewe jądro znacznie powiększone wymiarów 7.2 x 4.6 x 4.7 w całości niejednorodne z hypoechogenicznymii ogniskami wskazującymi wzmożone przekrwienie w finkcji CD, węzły chłonne TK w porzadku. Załamałem się... No ale nic była to już połowa paździenrika. przypadkiem trafiłem do kliniki chińskiej, wiem wiem tutaj niekórzy mnie wyśmieją, i lekarz tam dał diagnoze zapalenie gruczołu krokowego które pało na jądro, dostąłem od niego leki i wyniki ksztąłtują się następująco. AFP cąły czas w normie, beta-hcg 1.4 a LDH 340. Bóli już dawno nie miąłem, czuje ciągle jakieś pulsowanie w jądrze. Jutro idę na kolejną wizytę do lekarza urologa i już raczej będą mnie kazać ciąć, natomiast ciągle nie daje mi to spokoju, że moje wynii można powiedziec się polepszyły, natomiast jądro cały czas takie samo . Przeczytałem o USG doppler wczoraj niestety dopiero nie wiem na ile ma to sens by się upenić w diagnozie? Koledzy czy ktoś miał podobny przypadek? Jestem zapisany niestety dopiero na piątek na dopplera, ale lekarza mam jutro. Mam metlik, bo gdyby moje markery dawały jednoznaczny sygnał.... Pytając lekrzy nikt mi nie potrafi odpowiedzieć dlaczego beta hcg spada... pomocy ktoś coś