Witam wszystkich,
Dołączyłem do grona "szczęśliwców" , których spotkał nowotwór jądra.
Chciałem tutaj opisać mój przypadek i zasięgnąć porad odnośnie dalszego leczenia. ( Jeśli taki temat i przypadek był już opisywany to przepraszam za następny )
Mam 29 lat. 11 kwietnia zrobiłem USG jąder które wykazało:
Rekcja była szybka, następnego dnia zrobiliśmy markery:
Przyjęcie do szpitala 16.04, zabieg 17.04. Oto karta informacyjna:
Później 2 tygodnie czekania na wynik histo- patologiczny, wreszcie diagnoza:
Z tymi wynikami zdecydowaliśmy się pojechać do kliniki w Gliwicach. Pani doktor oglądnęła wyniki i stwierdziła, że muszę zrobić tomografię jamy brzusznej i miednicy.
Udało mi się szybko załatwić tomograf i oto wynik:
Wyniki tomografii odebrałem dzisiaj, a termin wizyty w Gliwicach mam na Poniedziałek, 20.05. Podczas rozmowy z Panią doktor, zasugerowała, że jeśli wyniki będą ok, to ona zaleca obserwacje lub naświetlania...
I tu pojawiają się moje wątpliwości...Chyba raczej nie chcę zostać przy ścisłej obserwacji, gdyż wiem, że co jakiś czas będzie wracała do mnie myśli, że jednak mogłem coś zrobić. Więc wybór jest między naświetlaniem a chemioterapią. Poczytałem trochę na forum i widzę, że polecacie chemię. Pani doktor poleciła naświetlanie pewnie dlatego, że jest radiologiem...
Z racji szybkich terminów pojechałem wczoraj do moje szpitala powiatowego spotkać się z onkologiem. Po oglądnięciu wyników stwierdził, iż polecałby obserwację lub chemioterapię karboplatyną. Mówi, że naświetlanie uszkadza również zdrowe komórki, które się nigdy nie zregenerują, a po chemii tak.
W Poniedziałek mam wizytę i nie wiem na co się zdecydować? Czy skonsultować się jeszcze z innym lekarzem w klinice w Gliwicach?
Jeszcze dodam, że nie mamy dzieci, a chcielibyśmy mieć
Proszę o wypowiedzenie się doświadczonych forumowiczów jaką drogę obrać, oraz przedstawienie jakiś za i przeciw.
Pozdrawiam,