Z rakiem jądra da się żyć :)

Choroba nowotworowa jest dla Chorych i ich bliskich jedną z najbardziej stresogennych sytuacji w życiu. Strach, rozdrażnienie, wściekłość, wstyd, obawy przed odrzuceniem przez dotychczasowe środowisko a przede wszystkim lęk o życie to emocje z którymi mierzą się praktycznie każdy Chory na nowotwór jądra, jego rodzina i najbliżsi znajomi.

Niniejsze forum służy rozmowie, wyjaśnianiu pojawiających się problemów sfery emocjonalnej. Traktuje także o odchodzeniu, radzeniu sobie w jednym z najtrudniejszych momentów w życiu człowieka.

Z rakiem jądra da się żyć :)

Postprzez Szczepan1980 » 13 Lut 2020, 19:40

Witam wszystkich Forumowiczów!
Na forum trafiłem w tamtym roku w maju dzięki artykule na onet.pl. Podejrzewam, że opisano tam pięć historii chłopaków z tego właśnie forum :) Miałem podejrzenia co do stanu jednego z moich jąder i po artykule zdecydowałem się na wizytę u lekarza, który zdiagnozował u mnie raka jądra. Wiadomo, na początku szok i niedowierzanie. Psycha siada. Szybko jednak podjąłem decyzję o zabiegu. Trafiłem na stół. Wycięli jądro. Niestety do rany wdała się infekcja i przez blisko trzy miesiące chodziłem z otwartą raną. W końcu pod koniec sierpnia rana się zagoiła. Po drodze opatrunki podciśnieniowe i wizyty u lekarza, który zajmuje się leczeniem trudno gojących się ran. Nie było mowy o chemioterapii, bo otwarta rana była oczywistym przeciwwskazaniem. Została aktywna obserwacja. Po zabiegu TK plus marekry, . TK pokazuje, że są powiększone węzły chłonne w klatce piersiowej i w październiku PET, który na szczęście wykluczył przerzuty. W każdym razie diagnoza i sam zabieg zmienił u mnie w życiu dużo, jeśli nie wszystko. Okazało się, że wokół mnie jest dużo wspaniałych ludzi, którzy bardzo mnie wsparli. Dużo informacji i pozytywnych emocji popłynęło właśnie z tego forum, za co jestem ogromnie wdzięczny. Pomyślałem, że to w końcu ja mam raka, a nie on ma mnie i nie pozwolę, żeby spaprał mi życie. We wrześniu pojechałem na planowany od dawna wyjazd rowerowy przez Alpy (wysyłam link do filmu dla osób , które chcą zobaczyć). W październiku podjąłem decyzję o starcie w maratonie. Zawsze to było moje marzenie, ale nigdy nie było czasu na to, żeby je zrealizować. Kiedy stanąłem twarzą w twarz z chorobą stwierdziłem, że nie ma sensu odkładać planów i marzeń na kiedyś. Trzeba brać życie takim jaki jest. Zacząłem realizować się w pracy i przestałem się bać trudnych wyzwań. NIe ukrywam, że bardzo mi pomogła psychoterepia, która pozwoliła spojrzeć na wiele rzeczy z innej perspektywy. Start w maratonie mam zaplanowany na 26.04.2020 czyli dokładnie w dzień swoich 40-stych urodzin :) Myślę o pobiegnięciu w koszulce z napisem "Biegam bez jaj". Chciałby też tam wrzucić logo forum (proszę oczywiście o zgodę założycieli). Chcę w ten sposób pokazać, że rak jądra to nie wyrok i da się potem normalnie żyć. Taka moja mała kampania społeczna.
Oczywiście cały czas jestem w aktywnej obserwacji, ale znalazłem takie kotwice życiowe, dzięki którym czuję że, chcę żyć i spełniać swoje marzenia. Bo naprawdę się da :)
Pozdrawiam wszystkich bardzo ciepło!

poniżej link do filmu:
https://youtu.be/lzLxelx9RYI
Szczepan1980
 
Posty: 12
Rejestracja: 18 Maj 2019, 12:23

Re: Z rakiem jądra da się żyć :)

Postprzez romi » 15 Lut 2020, 00:05

Gratulacje.
Myślę, że nie będzie sprzeciwów na wykorzystanie logo forum dla Twoich szczytnych zamierzeń. Im więcej osób (bo nie tylko o chorych chodzi) będzie wiedziało gdzie szukać wiedzy, wsparcia i pomocy tym większa będzie świadomość społeczeństwa o nowotworach jądra.
Powodzenia
romi
 
Posty: 4210
Rejestracja: 03 Paź 2011, 10:46


Wróć do Sfera psychiki i emocji

Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 13 gości